Chciałabym się podzielić  z Siostrami i Braćmi Jerozolimskimi oraz wszystkimi, którzy będą to czytać, doświadczeniem modlitwy adoracyjnej we Wspólnotach.

Pochodzę z małego i uroczego miasta na południu Polski i połowę życia spędziłam w otoczeniu natury i przyrody. Kiedy więc przyjechałam po studiach do Warszawy, 13 lat temu, przeżyłam ogromny szok spowodowany zderzeniem z innością, laicyzacją, ateizacją, agresją, chaosem, pośpiechem i nieznośnym hałasem. Regularnie co kilka miesięcy przeżywałam kryzys związany z pobytem w tym wielkim mieście i podejmowałam próby wyjazdu, na który ostatecznie się nie zdecydowałam, ponieważ przez cały czas czułam, że jest wolą Pana Boga, abym tutaj była.

Moje życie w Warszawie jest związane ze Wspólnotami Jerozolimskimi, gdyż właśnie tutaj odnalazłam ciszę i pustynię, pomimo hałasu i pośpiechu. Kiedy przyszłam na Liturgię po raz pierwszy ok 5-6  lat temu, otuliła mnie Boża Obecność i odpoczynek. Z Liturgii, po ciężkim dniu pracy, wyszłam wypoczęta. Nie mogłam w to uwierzyć. Zaproponowałam więc mojej koleżance, która nie chodzi do kościoła, aby pojechała ze mną i zobaczyła, czy rzeczywiście tak „to działa”, czy to moja sugestia.  Koleżanka, po uczestnictwie w Liturgii, powiedziała że zdumieniem, że ona też bardzo wypoczęła.

Zaczęłam więc w miarę możliwości często uczestniczyć we Mszy świętej i czerpać ze Wspólnot siły do życia i odpoczywać. Czułam, że dostaję to, czego potrzebuję dzięki Bogu, który przychodzi do mnie, poprzez konkretnych ludzi, siostry i braci, którzy ofiarowali Mu życie i ta ofiara stała się drogą dla łaski, którą za darmo ja otrzymuję. Przez długi czas nie mogłam powstrzymywać wzruszenia i łez po Komunii świętej- tak bardzo czułam się wypełniania miłością i Bogiem.

Obecnie obowiązki zawodowe nie pozwalają mi uczestniczyć we Mszy świętej w ciągu tygodnia, ale  nadal mogę czerpać siły z adoracji. Po wewnętrznym natchnieniu, aby adorować Pana Jezusa w również w nocy, doświadczyłam Jego opieki i wsparcia tam, gdzie po ludzku wciąż bardzo przeżywam cierpienie spowodowane  brakiem rodziny. Tutaj w Warszawie nie mam rodziny, co jest dla mnie źródłem bólu, który w niepojęty sposób łagodnieje, po nocnej adoracji. Pan Jezus w jakiś szczególny sposób daje mi chęci do życia. Pomimo niewyspania, czuję, jak bardzo chce mi się żyć!!!

Nie umiem napisać co się dzieje, bo przecież tylko na Boga patrzę i z Nim jestem, coś czasami do Niego powiem, a tak, to tylko trwam w Jego Obecności, ale ewidentnie mogę porównać to przeżycie do pocałunku Jezusa. Jezus mnie wspiera. Ja przyszłam do Niego, aby coś z siebie Mu dać, ale okazało się, że dać, to może tylko On- i daje: swoje wsparcie, moc i siłę, aby nadal nieść swój Krzyż.

Dziękuję z serca za taką możliwość .

Monika